Co to za wiosna bez tych wesołych, żółtych kwiatów których w Irlandii wszędzie jest po prostu mnóstwo. W planach miałam zrobienie zdjęcia z prawdziwymi żonkilami z mojego ogródka ale tak się złożyło że córka zachorowała na ospę i nie mogliśmy wczoraj wylecieć z Polski. Tak więc urlop nam się przedłużył troszkę.
Jeśli chodzi o detale techniczne to wzór pochodzi z albumu Marie Thérèse Saint Aubin pt. "Narcisses", który zakupiłam już jakiś czas temu. Wzory są cudowne i myślałam że wyszyję je wszystkie, ale po tym jednym hafcie nie jestem tego taka pewna... Te żonkile były przeze mnie totalnie wymęczone. Wyszywałam na lnie naturalnym 32ct jedna nitką muliny co jedną nitkę osnowy. Męczyłam się okropnie. Mogłam wyszywać tylko w dzień bo wieczorami oczy mi kompletnie wysiadały. No ale nie ma co marudzić bo efekt końcowy mnie zachwycił więc pewnie minie troszkę czasu i znowu sięgnę po któryś z jej wzorków :).
Poza chorobą córki doszedł jeszcze jeden kłopot. Otóż właścicielka domu w którym mieszkamy już od 6 lat dała nam 2 miesiące na znalezienie nowego miejsca i wyprowadzkę. Mąż się wściekł ale nie próżnował i w ten sam dzień znalazł dla nas nowy dom do którego mieliśmy się razem przeprowadzać w tym tygodniu. Razem gdybym doleciała na miejsce... Tak więc będę wracała do zupełnie nowego domu i będziemy pewnie mieszkać z pudłami przez jakiś dłuższy czas... To oznacza że będzie pewnie mało krzyżyków :(.
Dzisiaj miało też być zdjęcie TUSAL-owego słoiczka, ale niestety nie dam rady ze względu na okoliczności :(. Mam nadzieję że będę mogła się jakoś dogadać z Luną i nie wypadnę z zabawy...
Przypominam że dziś jest ostatni dzień żeby zapisać się na moje Jedwabne Candy... Losowanie i wyniki ogłoszę jutro :)
Poza chorobą córki doszedł jeszcze jeden kłopot. Otóż właścicielka domu w którym mieszkamy już od 6 lat dała nam 2 miesiące na znalezienie nowego miejsca i wyprowadzkę. Mąż się wściekł ale nie próżnował i w ten sam dzień znalazł dla nas nowy dom do którego mieliśmy się razem przeprowadzać w tym tygodniu. Razem gdybym doleciała na miejsce... Tak więc będę wracała do zupełnie nowego domu i będziemy pewnie mieszkać z pudłami przez jakiś dłuższy czas... To oznacza że będzie pewnie mało krzyżyków :(.
Dzisiaj miało też być zdjęcie TUSAL-owego słoiczka, ale niestety nie dam rady ze względu na okoliczności :(. Mam nadzieję że będę mogła się jakoś dogadać z Luną i nie wypadnę z zabawy...
Przypominam że dziś jest ostatni dzień żeby zapisać się na moje Jedwabne Candy... Losowanie i wyniki ogłoszę jutro :)
Dziękuję Wam za komentarze pod ostatnim postem. Macie rację, ludzie nie mają swoich pasji i dziwią się że inni je mają...
Pozdrawiam Was cieplutko!
Żonkile przepiękne, warte były takiej ciężkiej pracy:)).Przeprowadzki, życie na kartonach ( po 7 latach jeszcze nie wszystkie rozpakowałam:)), to wyzwanie, ale dasz radę!:)). Przecież my dziewczyny jesteśmy nie do zdarcia:)) Z wypiekami czekam na jutrzejsze losowanie:)). Pozdrawiam i przesyłam moc dobrych myśli :)). Małgosia.
ReplyDeleteŚliczne żonkile! Podziwiam te mikroskopijne krzyżyczki, coś niesamowitego!
ReplyDeleteZ przeprowadzką kłopot, ale nastaw się, że zmiana może być pozytywna, może miejsce będzie lepsze, sąsiedzi fajniejsi itd. No i te puste przestrzenie do ozdabiania na nowo - dają pole do popisu :).
oj jakie wspaniałe no cudowne
ReplyDeletePiękne żonkile, sama miałam na nie ochotę ale troszkę mnie wystraszyłaś, to moje początki z lnem wiec może jeszcze poczekam :)
ReplyDeleteOj! Prześcignęlaś mnie w moich marzeniach :) Co prawda mi się po nocach śni seria warzyw i owoców ale Twoje żonkile też są śliczne :) Aż nie mogę uwierzyć że są tak ciężkie w wyszywaniu... A co do przeprowadzki to dostałaś całe 2 miesiące i nowy dom się znalazł w mig więc nie marudź. Ja mam w ogródku znak "Dom na sprzedaż" i żadnych innych domów do wynajmu w okolicy :/ Masakra.
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
DeleteBardzo oryginalny haft, taki subtelny i artystyczny.:) Oby ci się dobrze mieszkało na nowym miejscu.:)
ReplyDeletePrzede wszystkim życzę Ci, by nowy dom w nowym miejscu okazał się na miarę Twych marzeń :)
ReplyDeleteHaft uroczy - uwielbiam takie małe krzyżyki i też tak wyszywam 1 nitką przez 1 nitkę osnowy...
Pozdrawiam
Piękne te żonkile!
ReplyDeleteZ sentymentem wspominam połacie żonkili wzdłuż dróg w Irlandii. Ja mieszkając w Dublinie przez ponad cztery lata miałam cztery miejsca zamieszkania. Dziś bardzo miło wspominam tamte przeprowadzki ;)
Zdrowia dla córki życzę!
No i przerzucam się do posta z candy, bo widzę, że piękne muliny rozdajesz.
Przepiękne są te żonkile! takie delikatne...po prostu zachwycające!♥
ReplyDeletePozdrawiam ciepluteńko i życzę sprawnej przeprowadzki oraz zdrówka dla córci:)
Najpiękniejsza nagrodą za ciężką pracę jest satysfakcjonujący efekt - a ten jest przepiękny! Pozdrawiam i życzę udanej przeprowadzki :)
ReplyDeleteZachwycający i urokliwy haft!:) Głowa do góry, trudności na pewno uda się pokonać:)
ReplyDeletePiękny hafcik ostatnio tez nalazłam parę wzorków zauroczyły mnie bratki ale mnie ciut teraz przestraszyłaś, że tak ciężko szło haftowanie. Już nie mogę się doczekać wyników losowania ;)
ReplyDeleteNarcyzy robią wrażenie, niesamowity efekt,,, nigdy nie haftowałam przez jedną nitkę lnu :)
ReplyDeleteDużo zdrowia życzę, nie martw się na zapas i korzystaj z dłuższego urlopu!
Przepiękny haft!
ReplyDeletePiękny, delikatny hafcik.Widzę,że jesteśmy prawie sąsiadkami :) Pozdrowienia z Co. Wexford.
ReplyDelete