Mimo wszystko nie będę dzisiaj pisać o niczym bo mimo że działo się mało to nie znaczy że nic nie robiłam. Jednak nie będę pokazywać haftów bo te naprawdę leżą i kwiczą. Za to będzie coś całkiem nowego... Ale od początku.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy zastanawiałam się nad prezentem dla mojej bliskiej koleżanki na 30 utodziny. Myślałam o hafcie, ale nie bardzo mi ten pomysł do niej pasował i zostawiłam to jako plan B i dalej myślałam co jeszcze mogłabym zrobić. Jak to zwykle bywa gdzieś pojawiła się inspiracja i olśnienie... Blog Uroczy Detal i piękne chusty jego autorki Oli. Dokładniej chodzi o chustę z tego wpisu klik. Po prostu oszalałam na jej widok. Ola podała miejsce gdzie można zakupić wzór no i co tu dużo mówić, kupiłam :-).
Nastepnym krokiem był wybór wełny. Chciałam coś miękkiego i luksusowego. Zaszłam do sklepu dla dziewiarek w sercu Dublina i pani tam pracująca okazała się bardzo pomocna. Macałyśmy i przytulałyśmy masę motków, każdy inny, każdy coś w sobie miał. Stanęło na super miękkiej wełnie merino z dodatkiem kaszmiru. Istna uczta dla zmysłów. Wełna była niefarbowana w naturalnym kolorze co mi bardzo pasowało. Do tego druty bambusowe na żyłce firmy HiyaHiya i byłam gotowa do pracy.
Stwierdziłam że albo zrobię cały albo polegnę i prezent kupię w sklepie. Na szczęście wszystko poszło praktycznie jak z płatka i szal jest gotowy (!!!). Efektem jestem zachwycona i na pewno do tego wzoru wrócę. Jest cudowny!
Szczerze to po skończeniu byłam przerażona bo kształt był nie taki, wszystko takie jakieś nierówne, ale nie poddawałam się i zabrałam się za blokowanie o którym nie wiedziałam nic a nic. Kilka lekcji w internecie wystarczyło:
Różnica po blokowaniu jest niesamowita. Kształt jest idealny, oczka równiutkie i wszystkie szczegóły wyeksponowane. A Wam się podoba?
Dla tych co chcą wypróbować wzorek znajdziecie go tutaj.
Pozdrawiam Was serdecznie
K