Witajcie! Znowu piszę po sporej przerwie. Szczerze to naprawdę nie wiem gdzie mi ten czas tak ucieka. Już nie wspomnę o zupełnym braku weny do pisania i do robótek. Niby coś się dzieje i jakieś krzyżyki powstają, ale naprawdę szału nie ma.
Jednym z powodów mojego kiepskiego nastroju jest nagła zmiana planów na święta Bożego Narodzenia. Mieliśmy polecieć do Polski na tegoroczne święta jednak ceny biletów lotniczych skutecznie nam to uniemożliwiły. I tu nawet nie chodzi o to że nas nie stać tylko bardziej o to że wydanie tyle kasy na same bilety lotnicze (czy się ją ma czy nie) to po prostu jakieś wariactwo! Bilety na święta dla mojej czteroosobowej rodzinki są o 1100 euro droższe w tym szczególnym okresie. Doliczając do tego prezenty i inne świąteczne wydatki wychodzi suma która dałaby nam conajmniej tygodniowy wypoczynek w jakimś ciepłym słonecznym miejscu...
To się Wam wyżaliłam :-). Moi rodzice byli bardzo kochani i powiedzieli że przylecą do nas na początku grudnia. A więc muszę być gotowa z prezentami dla nich o miesiąc wcześniej!!! Zakupy załatwie bezproblemowo, ale w planie miałam że na święta podaruję mojej mamie trzeci (i ostatni już) zielnik który sobie wybrała. Został mi miesiąc i optymistycznie myślę że się uda ale boję się zapeszyć.
Wcześniej wyszyłam już
hortensję i
magnolię. A teraz wyszywam piwonię. Kwiatek już prawie wyszyty:
Wyszywam na tym samym lnie co pozostałe 2 zielniki. Trzymajcie kciukasy żeby szybko poszło!
Pozdrawiam
K