Chodzi o to że nagle mimo codziennej pracy mam więcej wolnego czasu i mam 100 pomysłów na minute jak by go wykorzystać. Na pewno chcemy sobie z mężem poszaleć więc będą wyjścia i to nawet takie w tygodniu ;-). Poza tym chciałabym się trochę polenić. No ale z drugiej strony chciałabym wykorzystać czas bez dzieci w domu na to żeby wreszcie przejrzeć i uporządkować ich zabawki. Poza tym chcę też wyszywać, szyć i robić kartki. A wczoraj jeszcze doszedł mi schemat na cosik na drutach... Jednym słowem jestem porąbana i pewnie wszystko sobie poukładam i zaplanuję dzień przed powrotem dzieci...
Z drugiej strony ten brak pomysłu na spędzenie tego czasu pozwoli mi na większą spontaniczność? W końcu nie chcę gonitwy żeby ileś tam rzeczy zrobić tylko po to żebym była kompletnie potem wykończona?
Tyle pytań i zastanawiania się... Powiem tylko że mój pierwszy wieczór po powrocie był twórczy (bardzo) a potem ralaksujący (też bardzo).
A więc zacznę od relaksu. Nareszcie udało mi się przeczytać książkę w dwa dni (odkąd urodziły się moje dzieci nie miałam na swoim koncie takiego dokonania... 2 tygodnie to mało żeby coś przy nich skończyć):
Jest to wspaniała i bardzo wciągająca opowieść, a miejscami niesamowicie wzruszająca. W kilku miejscach musiałam przerwać czytanie żeby się troszkę wypłakać... Naprawdę gorąco polecam.
Jeśli chodzi o twórczość to wykorzystałam spokój i brak małych rączek które chcą wszystkiego dotknąć na rozłożenie mojego kartkowego arsenału. Zrobiłam 3 przykładowe zaproszenia dla szwagierki i mam nadzieje że jedno jej przypadnie do gustu i będę mogła zrobić kosztorys. Ja mam swojego faworyta. Jestem bardzo ciekawa co oni wybiorą. Wy też powiedzcie które wg Was będzie się najlepiej prezentowało...
Jeśli chodzi o hafty to zrobiłam sobie przerwę. Nie ciągnie mnie ostatnio i nie wiem czy to przez pogodę czy po prostu wkradła się na jakiś czas nuda. Mimo wszystko postaram się skończyć wróżkę bo wstyd żeby leżała nieskończona na takim etapie...
Na dziś to tyle ;-)
Pozdrawiam,
K