Saturday 28 February 2015

Niech mnie ktoś powstrzyma...

No nic, wpadłam jak śliwka w kompot :-). Powstała kolejna lalka a ja się powstrzymuję żeby nie zacząć następnej!

Tym razem skorzystałam z jednej z książek Tilda i muszę powiedzieć że różnica w szyciu była bardzo dla mnie bardzo znacząca. No i tutaj nawróciła mi się refleksja na temat wzorów które można znaleźć na internecie. Jest ich całe mnóstwo z różnych dziedzin jak szycie, haftowanie, szydełkowanie itd. Niektóre są czytelne, w innych trzeba się trochę podomyślać ale najgorsze są chyba te niekompletne... Szablony które znalazłam i użyłam do pierwszej lalki były ok ale nie było na nich informacji że trzeba dodac do nich miejsce na szew. Może dla wprawionych jest to oczywiste, ale dla mnie nowicjuszki niestety nie. Poza tym w książce na początku są ogólne informacje i instrukcje które odnoszą się do wszystkich inspiracji i naprawde trzeba tą część przeczytać. No i właśnie dzięki temu uszycie tej drugiej lalki było dużo prostrze a efekt końcowy jest bardziej zadowalający. Także jakość książki w przeciwieństwie do internetu przełożyła się na jakość mojej pracy.

No cóż nie będę już przedłużać i pokażę Wam nową koleżankę Laury :-)






Imię nie zostało wybrane bo moja córcia wspaniałomyślnie zgodziła się żeby ta lalka była prezentem dla mojej chrześniaczki. Wyszła naprawdę fajnie i myślę że jest wystarczająco dobrze wykonana żeby ją komuś sprezentować :-). Ciekawa jestem czy się spodoba nowej właścicielce. Jest troszkę mniejsza od Laury ale też odrobinkę grubsza i myślę że będzie idealna do rączek małej dziewczynki. 

Teraz biorę się za sprzątanie i pieczenie żeby nie myśleć o kolejnej lalce ;-). Do krzyżyków narazie wogóle nie mam weny...

Dziękuję Wam za gratulacje w ostatnim poście. Prezentem na pewno się pochwalę :-). 

Pozdrawiam
K

Thursday 26 February 2015

Panel czytelniczy...

Witajcie! Dziś wpadam na chwilkę żeby się czymś pochwalić :-). W zeszłym roku napisałam maila do redakcji gazetki The World of Cross Stitching z chęcią zgłoszenia się do panelu czetelniczego. Polega to na tym że trzeba odpowiedzieć na kilka pytań o sobie które to odpowiedzi wraz ze zdjęciem są umieszczone w gazetce. Z kwestionariuszem przysyłają również zdjęcia wzorów z nadchodzącego numeru o których trzeba coś od siebie napisać.

Po zgłoszeniu swej kandydatury długo nie dostawałam odpowiedzi i stwierdziłam że pewnie nic z tego niestety nie będzie. Aż w styczniu napisała do mnie przemiła pani z gazetki z zapytaniem czy jestem jeszcze zainteresowana... Oczywiście że tak!!! :-)

Dzisiaj jest już w sprzedaży ten numer i ja też jestem ;-). Wybaczcie jakość zdjęć, mam nadzieje że się jakoś doczytacie:





Jest mi bardzo miło że mnie wybrali tymbardziej że uczestniczki dostają przepiękny upominek przydasiowy od firmy Madeira. Już się nie mogę doczekać aż przyjdzie!

Dziękuję Wam za tyle komplementów w zeszłym poście! Lura dalej u boku córki ale niestety jedna rączka nie wytrzymuje i zaczyna się pruć... Ale już wiem co zrobić żeby do tego nie dochodziło w kolejnych... Jednak z książką to zupełnie inna bajka. Teraz zrobię dokładnie wg instrukcji autorki i pewnie będzie o niebo lepiej. A narazie wróciłam do haftowania mojej śpiącej wróżki bo materiały na kolejną lalkę jeszcze nie przyszły. 

Pozdrawiam Was serdecznie,
K

Wednesday 25 February 2015

Poznajcie Laurę!

Witajcie! Nie myślałam że tak szybko do Was wrócę z ubraną Laurą, ale okazało się że szycie ubranka to nie taki kłopot jak rączek i nóżek ;-). No i tym razem pomogła mi trochę maszyna co bardzo przyspieszyło cały proces. Potem zostały włoski które doszyłam wg własnego uznania bo nie mogłam znaleźć odpowiednich instrukcji w internecie. Mam nadzieję że z książkami które już dzisiaj przyjdą będę mogła ulepszyć swój warsztat w tym zakresie :-). A oto efekt moich starań:

 
 
Okazało się że Laura to romantyczka. Otrzymała rozłorzystą spódniczkę w kwiatowy deseń z koronkową halką. We włosach ma wpleciony kwiat pod kolor sukienki a na policzkach ma piękne rumieńce :-)

 
 
 
Jej nowa właścicielka nie chce jej puścić. Zabrała ją dziś do przedszkola na show & tell więc jak dziś po nią pójdę to pewnie będzie parę ptań ;-)

 
No nic dzisiaj tak króciutko. Bardzo Wam dziękuję za tak cudowne komentarze wczoraj. Jesteście niezastąpione w motywowaniu do dalszej pracy!!!

Pozdrawiam
K

Tuesday 24 February 2015

Krzyżykowa posucha...

Witajcie! Dziś nie pokażę żadnych krzyżyków bo narazie poszły w odstawkę i czekają aż znajdę czas. No i może być z tym ciężko bo na chwilę obecną zajęłam sie nowym rękodziełem... Ale zacznę od początku :-).

 
Niektóre z Was na pewno pamiętają posty w których pokazywałam prezenty na chrzciny które zrobiłam dla swojej chrześniaczki. Można je obejrzeć tutaj klik. No więc zbliża się jej roczek i pora na kolejny prezent. Hafcik już dostała więc długo myślałam co by tu tym razem zrobić. No i żarówka się zaświeciła jak przeglądałam sobie sklepy internetowe. 

Już od dawna podziwiam tkaniny firmy Tilda a także ich inspiracje. Projektantka która się za nimi kryje, Tone Finnanger to prawdziwa czrodziejka. Już od dawna podziwiałam jej projekty zabawek a zwłaszcza przepięknych lalek i aniołów. No i padło postanowienie... Na roczek chrześniaczki uszyję lalkę a'la Tilda :-). 

Najpierw chciałam kupić książkę z jej projektami... Okazało się że to jest mega trudne zadanie bo chciałam po prostu wszystkie... Hmmm decyzji podjąć nie zdołałam i kupiłam trzy książki :-). Do książek dołączyłam oczywiście materiały i zestaw do malowania buzi. 

Wszystkie materiały zamówiłam w piątek ale i tak nie umiałam już spokojnie usiedzieć i haftować. Chciałam rozpocząć szycie już zaraz :-). Po chwili w głowie zaświtała nowa myśl... Muszę uszyć lalkę z tych materiałów które mam żeby poćwiczyć nie marnując pięknych i drogich tkanin... Na internecie znalazłam wykrój jednej z lalek i instrukcje. Wyciągnęłam pudełko z tkaninami i zabrałam się do pracy...

Obrysowywanie i wycinanie poszło mi całkiem nieźle. Szycie również (szyłam ręcznie bo nie mam wprawy żeby obszyć takie maleństwa na maszynie). Kiedy pomyślałam że robienie takiej lalki to żaden kłopot to przyszła pora na wywijanie uszytych części ciała na prawą stronę... Klnęłam jak szefc! Jak wywrócić taką cienką nóżkę czy rączkę???? Już miałam zrezygnować ale sie zaparłam i jakoś wsystko wywinęłam, ufff... Ale potem musiałam te cienkie nóżki i rączki wypchać... i znowu ta sama wiązanka przekleństw :-). 

Po tych przebojach poszło już dużo lepiej i powstała jeszcze troche goła i bardzo nieperfekcyjna lalka :-). Powiem Wam że prawie pękłam z dumy jak pokazywałam mężowi prawie gotową lalkę a on powiedział że ciągle go zaskakuję swoimi zdolnościami. Jak dla mnie zdolności do tych lalek to jeszcze nie mam ale mimo wszystko komentarz męża dodał mi skrzydeł. A efekt moich starań siedzi poniżej :-)
 

Teraz dopiero zabawa się zacznie bo lalkę trzeba będzie ubrać... Przypomina mi się troszkę moje dzieciństwo. Babcia nauczyła mnie szyć jak byłam kilkuletnią dziewczynką i moim ulubionym zajęciem było szycie ubrań dla lalek barbi. Musiałam wtedy nieźle kombinować żeby zdobyć jakieś materiały. Najczęściej były to jakieś ubrania do wyrzucenia. Czasem pocięłam jakąś dobrą bluzkę w ukryciu przed mamą bo wiedziałam że gdyby to odkryła to dostałabym niezłą burę :-). Teraz materiały mam bez niszczenia ubrań i jeszcze muszę wybrać jakiś na sukienkę...
 
 
Moja córa już tą lalkę pokochała mimo że nie ma włosów twarzy i ubrań :-). Dała jej na imię Laura. A więc w następnym poście Laura powinna już być skończona a efektami nie omieszkam się podzielić. 
 
Troszkę się dziś rozpisałam. Mam nadzieję że dotrwaliście do końca. 
 
Pozdrawiam
K

Monday 16 February 2015

Mirabilia po raz trzeci...

Witajcie! Dzisiaj będzie o postępach w nowym hafcie o którym już raz wspomniałam ale bez szczegółów. Jest to kolejny wzór Mirabilia i na pewno nie ostatni :-). Tym razem jest to śpiąca wróżka "Lily of the woods", w której już dawno się zakochałam, ale odkładałam jej wyszycie ze względu na cenę materiałów. Jest potrzybnych dużo kreników i koralików Mill Hill a oprócz tego potrzebne są małe charmsy w kształcie muszelek i listków. Te ostatnie to po prostu rozbój w biały dzień. Są piękne ale stwierdziłam że haft nie straci na urodzie jeśli ich nie doszyję...

Tak więc praca nad haftem ruszyła pod koniec grudnia. Wyszywam na lnie Belfast który kupiłam parę miesięcy temu na promocji w Casa Cenina. Kolor to jasny zielony. Jest troszkę inny niż ten zalecany we wzorze ale myślę że i tak będzie ładnie. 

A tak wyglądają pierwsze postępy:





Narazie wyszywam samą muliną bo kreniki jeszcze do mnie lecą. Jest to mój trzeci wzór Mirabilia i tak jak w poprzednich wyszywa mi się bardzo fajnie. Te wzory maja stosunkowo mało kolorów a jednak efekt jest zachwycający. Zwłaszcza drapowanie materiałów wygląda wspaniale. No i na koniec wisienka w postaci koralików... Już się nie mogę doczekać. Moje wcześniejsze hafty z tej serii możecie obejrzeć tutaj: Tree of Hope, Caring Wings

Jeśli chodzi o plany na najbliższy okres to w przerwach pracy nad wróżką postaram się wykończyć magnolię no i po troszku będę też robić kwadraciki w Novej. Po skończeniu magnolii i wróżki czeka na mnie nowy projekt... ;-)

Saturday 7 February 2015

Nova energia

Witajcie! Moje zwolnienie dobiegło już końca i w poniedziałek idę do pracy. Na szczęście jak tylko wróciły mi siły i ból troszkę zelżał mogłam sie zabrać za robótki. I oprócz innych haftów o których opowiem kiedy indziej przysiadłam przy Novej i nim się obejrzałam doszły kolejne dwa rzędy kwadracików:


Muszę powiedzieć że przyjemność z wyszywania tego wzoru tylko rośnie. Uwielbiam przeróżniaste połączenia kolorów i faktur. Wiele z Was pisze że nie ma odwagi na ten haft, a ja powiem Wam tyle: do odważnych świat należy. Ja sięgnęłam za Novą nie mając wcześniej styczności z needlepointem i jakoś sobie radzę :-). 

Jeśli chodzi o statystyki to mam już 27% haftu za sobą a wyszyłam 108 kwadracików. No i niezmiennie uwielbiam sobie na nie patrzeć :-). Miejmy nadzieję że utrzymam to tempo i skończę jeszcze w tym roku!



Pozdrawiam Was ciepło
K

Tuesday 3 February 2015

Delikatnie i romantycznie

Witajcie. Jestem już po zabiegu usuwania ósemek. Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za podtrzymywanie na duchu w komentarzach. Nie było lekko ale powoli dochodzę do siebie i nawet zabrałam się już za robótki :-).

Pierwsze co miałam w planach po powrocie do sił tworzenia to hafcik na zabawę wyzwaniową u Hanulki. W tym temacie postawiłam na prostotę (po części dlatego że nie miałam za dużo czasu). Wyszyłam małe czerwone serduszko:


Jeśli chodzi o jego oprawę to oczywiście wybrałam zrobienie kartki która będzie mi potrzebna dla mojego męża ;-). Postawiłam na tradycyjną czerwień którą pięknie uwydatnia szare tło. Do tego trochę romantycznej i delikatnej koronki i kartka gotowa.




Oczywiście zgłaszam ją na lutowe wyzwanie.


Ponieważ wróciły mi siły to wzięłam się pożądnie za hafty i mam nadzieję że niedługo będę mogła Wam coś pokazać. 

Pozdrawiam Was ciepło
K