Wednesday 20 November 2013

Buciki

A więc dzisiaj będzie troszkę z innej beczki. Otóż w piątek po cudownym i jakże krótkim urlopie macierzyńskim wróciłam do pracy. Łezka mi się w oku kręciła ale cóż zrobić, skądś pieniążki trzeba brać na krzyżyki i inne pasje ;). Po 15 minutach w biurze smutek mnie opuścił. Cudownie było spotkać "starych" kolegów z pracy. Tak szczerze to cały pierwszy dzień spędziłam na pogaduchach z osobami których nie widziałam cale 8 miesięcy. No i w taki właśnie sposób dowiedziałam się że mojemu dobremu koledze urodziła się tydzień temu córeczka. No i oczka mi się zaświeciły bo od razu wpadła mi myśl że muszę im coś sprezentować :). Hmmm... urodziła im się dziewczynka... A co dziewczynki lubią najbardziej??? Oczywiście BUTY!!! :D No więc odkurzyłam swoje druty których nie używałam chyba od dwóch lat i wzięłam się za dzierganie. Może nie szło mi to tak szybko jak kiedyś, ale w dwa wieczory udało mi się stworzyć te oto buciki:




Muszę powiedzieć, ze jak mam robić coś na drutach to tylko dla małych dzieci (no z wyjątkami ale o tym kiedy indziej). Nie ma nic słodszego niż te malutkie buciki, sweterki czy czapeczki. I to chyba ten malutki rozmiar tak strasznie mnie rozczula.


A moje krzyżyki leżą odłogiem. Praca zabiera teraz większość mojego tygodnia, po pracy poświęcam się dzieciaczkom za którymi niezmiernie tęsknię, a wieczorami staram się haftować, ale powieki ciężkie i chcąc nie chcąc haft odkładam i idę spać :(. Mam nadzieje że jak już wpadnę w rutynę to będę umiała lepiej gospodarować swoim czasem.

Pozdrawiam wszystkich środowo (dziś wzięłam sobie wolne po trzech dniach pracy, ale mają szczęście że wróciłam hahah :))

Saturday 16 November 2013

Pada śnieg jak w białym śnie...

No w sumie to jeszcze nie pada na dworze ale rozpadało się na hafcie który właśnie skończyłam. Wzięłam udział w SALu Zimowym zorganizowanym na facebooku. Wzór mnie zachwycił od pierwszego wejrzenia i wiedziałam że muszę koniecznie go wyhaftować!

Mimo że wiele uczestniczek zabawy uważa że wzorek w środku jest przekombinowany i fatalnie się wyszywa to mi jednak wyszywało się go świetnie i efekt jest taki na jaki liczyłam. Sam widoczek bardzo mi przypomina te kule którymi się potrząsa i w środku zaczyna się istna burza śnieżna. A tu kilka zbliżeń...


Ornament dookoła widoczku po prostu odbiera mi mowę i myślę ze kiedyś jeszcze go wykorzystam... Może jakieś inicjały?

Jeśli chodzi o informacje techniczne to haft mierzy 160x160 krzyżyków. Wyszywałam na lnie Belfast 32ct kolor Granite. Widoczek w środku mierzy zaledwie 60x60 krzyżyków a mieści w sobie aż 25 kolorów (no mniej więcej :))

Mamy połowę listopada i zaczynam powoli wpadać w świąteczny nastrój. W sklepach masa ozdób, w radiu słychać już świąteczne hity a ja w głowie próbuję sobie ułożyć listę prezentów dla najbliższych. Niestety brakuje mi rąk i czasu żeby wszystkim sprezentować własnoręcznie wyhaftowane obrazki. Ale jeden zrobiłam w sierpniu z myślą o teściowej (miałam na tyle szczęścia że moja teściowa jest naprawdę super :)) i jest właśnie oprawiany. Reszta rodzinki musi poczekać na kolejne święta. No i zbliżają się Mikołajki i z tej okazji wzięłam udział w wymiance o której wspomnę coś więcej już niedługo...

Miłego weekendu życzę!

Thursday 14 November 2013

Na początek...

Serdecznie witam na moim blogu. Miałam poczekać z tym do Nowego Roku bo jak mówią to dobry moment na wszelakie "początki", ale po co odkładać coś na jutro skoro można to zrobić dzisiaj. Jestem totalną nowicjuszką jeśli chodzi o blogi więc wybaczcie wszelkie moje braki!

Jeśli chodzi o haft krzyżykowy to też można powiedzieć że jestem nowicjuszką. Zaczęłam haftować w styczniu tego roku i już teraz wiem że się wciągnęłam na amen (lista haftów które chciałabym wyszyć jest już tak wielka że chyba musiałabym już teraz pójść na emeryturę żeby je wszystkie wyszyć...). Zaczęłam od małego haftu/metryczki dla nowo narodzonego synka koleżanki. Niestety nie wpadłam na genialny pomysł żeby zrobić zdjęcie zanim obrazek sprezentowałam świeżo upieczonym rodzicom... Mówi się trudno. Metryczka nie była zbyt duża i zajęła mi stosunkowo mało czasu. Efektem byłam zachwycona. No i nadszedł ten moment gdzie mogłam tylko myśleć: "chcę jeszcze...!". Zachęcona i wciąż jeszcze dumna po wyszyciu metryczki zaczęłam poszukiwania kolejnego projektu tym razem z myślą o super prezencie na Dzień Matki. Kilka dni szukałam i myślałam co by tu wyszyć no i znalazłam... "Tulip Trio" firmy Dimensions. Był koniec lutego, przyszła paczka, czułam się jak dziecko które dostało prezent na Boże Narodzenie. Oczywiście mój brak doświadczenia wtedy był powalający bo stwierdziłam że wyszyję sobie te tulipany przed narodzinami synka (termin miałam na połowę marca) i będę miała spokojna głowę. Oczywiście moje szacunki były nietrafione :). Mama nie dostała tulipanów na Dzień Matki tylko długopis z kryształkami Swarovskiego. Wyszywałam ten obraz 6 miesięcy i jaka byłam dumna gdy go wreszcie skończyłam!!!


Był to mój pierwszy duży haft. A więc koniec końców skończyłam przed urodzinami babci i pomyślałam że skoro ona pierwsza wkręciła mnie w rękodzieło (nauczyła mnie robić na drutach jak miałam tylko 4 latka) to zasługuje na mój pierwszy obraz. Oczywiście nie obyło się bez łez i niedźwiedzich uścisków. A więc moja pierwsza praca znalazła właściciela.

Jak już zdążyłam się zorientować (uczę się czegoś nowego praktycznie codziennie z grupy na facebooku) to jest to dość popularne zjawisko że ma się pozaczynanych masę haftów. Nauczyłam się też że określa się je terminem "Ufoki". No więc mam ich już kilka w swoich zasobach i będę się chwaliła postępami na bieżąco.

Idę haftować :)