Sunday 29 December 2013

Słoikowa dekoratornia...

No i już po świętach i czas na powrót do rzeczywistości, a w moim przypadku również do własnego domu. Było nam cudnie u moich rodziców ale nic nie trwa wiecznie. Jutro idę do pracy a dzisiaj już próbuję ogarnąć moje hafty i projekty na najbliższy miesiąc...

A więc na pierwszy rzut idzie... słoik:


Jest to słoik który planuję wykorzystać na tegoroczny TUSAL organizowany przez Lunę. Narazie służy za domek dla małego storczyka ale już na tamborku mam len na którym wyszywam dekorację na wieczko. Jest to mój pierwszy TUSAL i mam nadzieję że to wszystko jakoś ogarnę. Dla chętnych wystarczy kliknąć na banerek z lewej strony. 

Oprócz tego za kilka dni rozpoczynam mój własny SAL na FB i większość uczestniczek ma już wszystkie materiały i czekają zwarte i gotowe na pierwsze instrukcje :-). Startujemy w Nowy Rok. 

Jeśli chodzi o jakieś moje nowe "twory" to nie mam nic do pokazania bo w święta odpoczywałam, albo raczej dyszałam z przejedzenia... Jeszcze przed świętami udało mi się uszyć poszewkę na poduszke z moim wcześniejszym haftem. Poducha jest na prezent dla rocznej dziewczynki. Mam nadzieję że będzie jej służyć


A na nowy rok zaopatrzyłam się w dwa zestawy do pracy twórczej... Jak już wcześniej wspomniałam będzie troszkę rysunków no i może uda mi się coś namalować? 


Zapowiada się pracowity rok. Lepiej wezmę się już do roboty ;-). 

Pozdrawiam ciepło!

Monday 23 December 2013

Życzenia ślę...

Kochane moje chciałabym Wam życzyć zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Wielu niezapomnianych chwil wśród rodziny i przyjaciół oraz pięknych prezentów...


Dziś poprosiłam swoją trzyletnią córcię żeby narysowała bombki na choince i oto jej interpretacja:


Zdecydowanie obraz do ramki :-).

Pozdrawiam serdecznie :*

Thursday 19 December 2013

Gwiazdy

Po ostatnim hafcie postanowiłam że do świąt już za nic się nie wezmę żeby mieć więcej czasu dla dzieci i żeby pomóc troszkę mojej mamie w przygotowaniach do świąt. No i co? Oczywiście nic z tego nie wyszło :-). A to za sprawą Cheni... Otóż tak się napatrzyłam na gwiazdki u niej, o tutaj, że zapragnęłam własnych (Cheniu mam nadzieję że się nie gniewasz, naśladownictwo to najlepsza forma pochlebstwa ;-P). Oczywiście nawet nie wiedziałam jak się za to zabrać bo mimo że podstawy szydełkowania jakieś tam znałam to jednak nigdy nie tworzyłam takich cudowności. Na szczęście na blogu Cheni był link do Szkoły Szydełkowania i tak po nitce do kłębka znalazłam świetne źródło. No i zaczęło się... Pierwsza gwiazda prawie mnie doprowadziła do siwizny, prułam jak najęta. Już miałam zrezygnować, ale tak bardzo chciałam te gwiazdki... Kilka kolejnych prób i udało się, zrobiłam pierwszą gwiazdkę a za nią powstały kolejne trzy, hura!


Na samej górze jest ta pierwsza którą ciągle prułam ;-). A tu jeszcze parę ujęć...



Chyba nieźle mi poszło jak na pierwszy raz? Moja mama już sobie te gwiazdki przywłaszczyła ale to nic bo zrobię więcej. A teraz już naprawdę robię sobie przerwę... ;-)

Pozdrawiam!!!

Monday 16 December 2013

Aaa kotki trzy...

Dzisiaj wreszcie pokażę hafcik :-). Na początku roku zamówiłam kilka zestawów (kiedy jeszcze naiwnie myślałam że wyszycie jednego zajmie mi tydzień albo dwa ;-)), jeden z nich z myślą o mojej córce. Niestety hafciki te wylądowały w szufladzie z UFOkami i teraz próbuję je pokończyć. W planach miałam skończenie dwóch do końca roku ale jak pewnie same wiecie okres przedświąteczny nie sprzyja takim planom :-). Ale cieszę się że chociaż jeden udało mi się skończyć. Oto on:


Jest to haft z zestawu Dimensions. Wyszywałam go na aidzie 14ct. Haft mierzy 36x30cm (150x190 krzyżyków). To był już mój drugi zestaw Dimensions i w kolejce są następne. Nie wiem jak wam, ale mi te wzory bardzo się podobają i cena mnie od nich nie odstrasza wiedząc że płacę za tak dobrą jakość... 

A teraz myślę co z tym haftem zrobić... Oprawiony będzie piękny, ale kusi mnie zrobienie poduszki. Muszę to przemyśleć.

Myślę że do końca roku już raczej nic wielkiego nie zdziałam jeśli chodzi o resztę moich UFOkow, a w styczniu rusza mój Tajemniczy SAL którego już po prostu nie mogę się doczekać :-). Pozdrawiam was serdecznie!

Wednesday 11 December 2013

Przerwa!!!

Dzisiaj wzięłam wolne żeby przygotować siebie i rodzinkę do wyjazdu. Spędzamy święta u moich rodziców i lecimy już w piątek, a więc ja biegam jak kot z pęcherzem, piorę, prasuję, pakuję i już po prostu padam z nóg. Stwierdziłam więc że przyszła pora na małą przerwę i jakieś paliwo... Zrobiłam sobie pyszne quesadillas :)


Osobom które nie znają tego dania muszę powiedzieć że najwyższa pora żeby spróbowały :D. Czas przygotowania to raptem 15 minut a jaka potem przyjemność z jedzenia :)

Potrzebne składniki to 2 tortille, żółty ser i ... no właśnie tu jest pole do popisu bo można dodać wszystko na co tylko macie ochotę. Ja dzisiaj wybrałam szynkę i ananasa:


A więc wystarczy rozgrzać oliwę na patelni, położyć jedną tortillę i równomiernie rozłożyć na niej składniki. Położyć drugą tortillę na samą górę i podglądać czy dolna się nie przypala. Jak już będzie miała ładny złotawy kolor to ostrożnie obracamy na drugą stronę. Trzeba się upewniać że na patelni jest dość oliwy bo jeśli będzie sucha to tortilla będzie się troszkę przypalać. Wykładamy quesadille na deskę i kroimy w trójkąty. Danie gotowe! Można podać z rożnymi sosami wg uznania, sama lubię sobie je podjadać z zielonym i czerwonym pesto ;).

Ostatnio mało u mnie krzyżyków, ale to dlatego że czasu strasznie mało i nie mogę porządnie przysiąść. Wykańczam właśnie jeden spory hafcik, zostało mi troszkę pół-krzyżyków w tle i backstitche więc myślę że za kilka dni będę się chwalić skończonym haftem także zaglądajcie ;). Teraz lecę kończyć pakowanie bo już jestem pełna, jeszcze kawusie sobie strzeliłam więc mam nowe pokłady energii.

Dziękuję Wam bardzo za przemiłe komentarze, jesteście kochane. Pozdrawiam serdecznie :*

Sunday 8 December 2013

Poszukiwany, poszukiwana...

Chciałam wam pokazać dwa starocie o których kompletnie zapomniałam a jakoś tak wpadły mi w ręce dziś z rana i radują me oczy:



Daty mówią same za siebie, rysunki powstały całe wieki temu ;). Są dalekie od ideału ale tak jakoś łezka mi się w oku zakręciła bo powstały w moim okresie studenckim. A czemu wam je pokazuję... Otóż brat męża z żona przebudowują swój dom i wszystko w środku jest narazie w stanie praktycznie surowym. Pojechaliśmy tam w zeszły weekend zobaczyć postępy a potem na kawusie do pobliskiej kawiarni i rozmowa zeszła na dekorowanie domu itp. No i w którymś momencie mąż tak chlapnął że ja dla nich coś narysuję (!!!). Oczywiście twarze im się rozjaśniły no i jak tu odmówić. A ja ołówka nie trzymałam od (patrz wyżej) 2006 roku!!! Tak więc dziś rano wstałam przed dziećmi żeby zacząć poszukiwania mojego ukochanego metalowego piórniczka w którym trzymam swoje ołówki, gumkę chlebową i inne niezbędniki, a piórniczek jak kamień w wodę nie chce się znaleźć. Ale za to znalazłam mój stary szkicownik a w nim te dwa cudeńka z przeszłości. A więc dziś robię wycieczkę do miasta żeby się zaopatrzyć w ołówki i będę coś tworzyć żeby zobaczyć czy jeszcze umiem ;). Jak będzie czym się chwalić to nie omieszkam wam pokazać :P.

Pozdrawiam niedzielnie :*

Saturday 7 December 2013

Ho ho ho...

Pierwsza wizyta Mikołaja w tym roku zaliczona :). Nie wiem jak wy ale ja gdy nadchodzą Mikołajki to wpadam w niesamowity świąteczny nastrój. To jest dla mnie jak przystawka która sprawia że apetyt wzrasta na danie główne. No i tegoroczne Mikołajki mogę zaliczyć do udanych. Dzieciaczki cieszyły się bosko ze swoich upominków a i ja coś nie coś dostałam ;). Jak wspomniałam we wcześniejszych postach wzięłam udział w mikołajkowej wymiance na FB zorganizowanej przez Kasie G. z bloga "Życie nitką malowane". Moją mikołajką była pewna Olga i dostałam od niej śliczną paczkę. Sama też miałam okazję kogoś obdarować co bardzo mnie ucieszyło. Dostałam też coś bardzo pięknego od mojej przyjaciółki kochanej i jak zwykle dokładnie wiedziała co mi dać żeby serce mi urosło do ogromniastych rozmiarów...




Jest to przepiękna zawieszka na kartki lub zdjęcia z malutkimi drewnianymi klamerkami, po prostu cudeńko. Całość w moich ukochanych szarościach. No niby taki mikołajkowy drobiazg a ja się cieszę jak nie wiem :).

No i jak ja wpadłam w świąteczny nastrój to musiałam nim też zarazić resztę domowników, a więc ku uciesze moich dzieciaczków zarządziłam że wyciągamy ze strychu choinkę i ozdoby i bierzemy się za dekorowanie domu:



Na zdjęciu poniżej widać mój świąteczny hafcik który zrobiłam kilka tygodni temu. W planie miałam zrobienie trzech takich drzewek każde w innych kolorach bo wymyśliłam sobie taki tryptyk, ale oczywiście czasu brakło więc w tym roku będzie tylko jedno drzewko w bardzo tradycyjnych kolorach...



Wyszywałam na lnie naturalnym 32ct. Wzorek jest bardzo prosty i przyjemnie się go wyszywa.

Teraz czekam tylko na wypłatę żeby zacząć świąteczne zakupy :).

Pozdrawiam was serdecznie i dziękuję za każdy komentarz!!!

Tuesday 3 December 2013

Anioł pod choinkę...

Tak jak obiecywałam pokażę wam teraz prezent na święta który przygotowałam dla teściowej. Wybór wzoru zajął mi parę godzin bo wiem że ona po prostu uwielbia anioły więc wystarczyło poszperać i szybko znalazłam idealny wzorek:


Jest to wzór Mirabilia MD-73 "Caring Wings". Całość mierzy 201x240 krzyżyków, tło to naturalny len Permin. Wyszywałam w rekordowym tempie bo haft skończyłam w zaledwie 4 tygodnie. Pędziłam wyjątkowo szybko bo pojechałam na miesiąc do rodziców na wakacje i oni jak na dziadków przystało zabawiali mi dzieci a ja bez przeszkód mogłam haftować ;). Z efektu jestem bardzo zadowolona i już mam w planach kolejne wzorki tej projektantki. Są one takie zdobne bo oprócz muliny wykorzystywane są nici metaliczne oraz koraliki:


Ramę wybrałam ciemna z dodatkami złota. Będzie idealnie pasowała do wystroju domu:


Tak jak wspomniałam wcześniej to już koniec jeśli chodzi o wyszywane prezenty. Mam tyle zaczętych obrazków dla siebie i moich dzieciaczków że nie spocznę póki ich nie skończę. No i nadchodzi styczeń a wraz z nim początek mojego tajemniczego SALa... :). Jestem już kompletnie zestresowana bo boję się że zawiodę te wszystkie ufne kobitki :). Dla niewtajemniczonych wyjaśnię że organizuję SAL w którym dziewczyny będą wyszywały obrazek którego im wcześniej nie pokazałam i nie pokażę. Co tydzień będą dostawały fragment do wyszycia i stopniowo będą odkrywały w co też się wpakowały :D. Jeśli ktoś byłby chętny to zapraszam, jeszcze jest troszkę czasu żeby się przygotować. Wystarczy kliknąć na zdjęcie z lewej strony zatytułowane "Tajemniczy SAL u Kasi".

Pozdrawiam!!!


Sunday 1 December 2013

Abecadło z pieca spadło...

Miałam dużą przerwę od ostatniego posta bo ciężko pracowałam nad ukończeniem jednego haftu który ma być prezentem dla rocznej córeczki mojej przyjaciółki. Tak więc odłożyłam druty, powstrzymywałam się od zaglądania na FB i rożne stronki z wzorkami (już chyba wpadłam w uzależnienie ;)) i wyszywałam kiedy tylko mogłam bo urodzinki tuz tuz. Zdecydowałam się na Historical Sampler: A is for Ark. A oto końcowy efekt:


Jak cudnie mi się to wyszywało. Każdy obrazek był naprawdę ciekawy i czułam się jakbym co chwile zaczynała nowy haft. Zaskoczona byłam kolorami muliny bo kiedy je skompletowałam wydawały mi się jakieś takie ciemne i brzydkie. Myślę ze dzięki temu skończony haft nie jest bardzo pstrokaty i ślicznie się prezentuje. Poniżej kilka dodatkowych ujęć:


Zaczynając ten sampler moim planem było że po skończeniu go ładnie oprawię, ale w trakcie wyszywania zmieniłam całkowicie zdanie. Ma to być prezent dla dziecka więc co to za uciecha jak coś wisi na ścianie i nie można tego dotknąć. Tak więc postanowiłam że zrobię z tego poduchę. Na ten pomysł wpadłam dzięki mojej trzyletniej córce która w trakcie mojego wyszywania miała wiele radochy z pokazywania mi obrazków i mówienia co na nich jest :).

Wyszywałam na kremowym lnie 32ct. Skończony haft ma wymiary 37x32 cm.

No i mamy już grudzień. Nim się obejrzymy święta i z tej okazji robię kilka świątecznych drobiazgów którymi niedługo się pochwalę. Pokażę też oprawiony prezent dla teściowej który niedawno odebrałam i ciągle zapominam zrobić zdjęcie w naturalnym świetle. Tym samplerem chyba zakończę haftowanie prezentów bo to co chcę wyhaftować dla siebie tylko leży i zbiera kurz... No i wypadałoby w końcu coś zrobić dla moich dzieciaczków (mąż zażyczył sobie szalik nad którym pracuję czasami, myślę że do przyszłej zimy będzie skończony ;)).

Pozdrawiam serdecznie!


Wednesday 20 November 2013

Buciki

A więc dzisiaj będzie troszkę z innej beczki. Otóż w piątek po cudownym i jakże krótkim urlopie macierzyńskim wróciłam do pracy. Łezka mi się w oku kręciła ale cóż zrobić, skądś pieniążki trzeba brać na krzyżyki i inne pasje ;). Po 15 minutach w biurze smutek mnie opuścił. Cudownie było spotkać "starych" kolegów z pracy. Tak szczerze to cały pierwszy dzień spędziłam na pogaduchach z osobami których nie widziałam cale 8 miesięcy. No i w taki właśnie sposób dowiedziałam się że mojemu dobremu koledze urodziła się tydzień temu córeczka. No i oczka mi się zaświeciły bo od razu wpadła mi myśl że muszę im coś sprezentować :). Hmmm... urodziła im się dziewczynka... A co dziewczynki lubią najbardziej??? Oczywiście BUTY!!! :D No więc odkurzyłam swoje druty których nie używałam chyba od dwóch lat i wzięłam się za dzierganie. Może nie szło mi to tak szybko jak kiedyś, ale w dwa wieczory udało mi się stworzyć te oto buciki:




Muszę powiedzieć, ze jak mam robić coś na drutach to tylko dla małych dzieci (no z wyjątkami ale o tym kiedy indziej). Nie ma nic słodszego niż te malutkie buciki, sweterki czy czapeczki. I to chyba ten malutki rozmiar tak strasznie mnie rozczula.


A moje krzyżyki leżą odłogiem. Praca zabiera teraz większość mojego tygodnia, po pracy poświęcam się dzieciaczkom za którymi niezmiernie tęsknię, a wieczorami staram się haftować, ale powieki ciężkie i chcąc nie chcąc haft odkładam i idę spać :(. Mam nadzieje że jak już wpadnę w rutynę to będę umiała lepiej gospodarować swoim czasem.

Pozdrawiam wszystkich środowo (dziś wzięłam sobie wolne po trzech dniach pracy, ale mają szczęście że wróciłam hahah :))

Saturday 16 November 2013

Pada śnieg jak w białym śnie...

No w sumie to jeszcze nie pada na dworze ale rozpadało się na hafcie który właśnie skończyłam. Wzięłam udział w SALu Zimowym zorganizowanym na facebooku. Wzór mnie zachwycił od pierwszego wejrzenia i wiedziałam że muszę koniecznie go wyhaftować!

Mimo że wiele uczestniczek zabawy uważa że wzorek w środku jest przekombinowany i fatalnie się wyszywa to mi jednak wyszywało się go świetnie i efekt jest taki na jaki liczyłam. Sam widoczek bardzo mi przypomina te kule którymi się potrząsa i w środku zaczyna się istna burza śnieżna. A tu kilka zbliżeń...


Ornament dookoła widoczku po prostu odbiera mi mowę i myślę ze kiedyś jeszcze go wykorzystam... Może jakieś inicjały?

Jeśli chodzi o informacje techniczne to haft mierzy 160x160 krzyżyków. Wyszywałam na lnie Belfast 32ct kolor Granite. Widoczek w środku mierzy zaledwie 60x60 krzyżyków a mieści w sobie aż 25 kolorów (no mniej więcej :))

Mamy połowę listopada i zaczynam powoli wpadać w świąteczny nastrój. W sklepach masa ozdób, w radiu słychać już świąteczne hity a ja w głowie próbuję sobie ułożyć listę prezentów dla najbliższych. Niestety brakuje mi rąk i czasu żeby wszystkim sprezentować własnoręcznie wyhaftowane obrazki. Ale jeden zrobiłam w sierpniu z myślą o teściowej (miałam na tyle szczęścia że moja teściowa jest naprawdę super :)) i jest właśnie oprawiany. Reszta rodzinki musi poczekać na kolejne święta. No i zbliżają się Mikołajki i z tej okazji wzięłam udział w wymiance o której wspomnę coś więcej już niedługo...

Miłego weekendu życzę!

Thursday 14 November 2013

Na początek...

Serdecznie witam na moim blogu. Miałam poczekać z tym do Nowego Roku bo jak mówią to dobry moment na wszelakie "początki", ale po co odkładać coś na jutro skoro można to zrobić dzisiaj. Jestem totalną nowicjuszką jeśli chodzi o blogi więc wybaczcie wszelkie moje braki!

Jeśli chodzi o haft krzyżykowy to też można powiedzieć że jestem nowicjuszką. Zaczęłam haftować w styczniu tego roku i już teraz wiem że się wciągnęłam na amen (lista haftów które chciałabym wyszyć jest już tak wielka że chyba musiałabym już teraz pójść na emeryturę żeby je wszystkie wyszyć...). Zaczęłam od małego haftu/metryczki dla nowo narodzonego synka koleżanki. Niestety nie wpadłam na genialny pomysł żeby zrobić zdjęcie zanim obrazek sprezentowałam świeżo upieczonym rodzicom... Mówi się trudno. Metryczka nie była zbyt duża i zajęła mi stosunkowo mało czasu. Efektem byłam zachwycona. No i nadszedł ten moment gdzie mogłam tylko myśleć: "chcę jeszcze...!". Zachęcona i wciąż jeszcze dumna po wyszyciu metryczki zaczęłam poszukiwania kolejnego projektu tym razem z myślą o super prezencie na Dzień Matki. Kilka dni szukałam i myślałam co by tu wyszyć no i znalazłam... "Tulip Trio" firmy Dimensions. Był koniec lutego, przyszła paczka, czułam się jak dziecko które dostało prezent na Boże Narodzenie. Oczywiście mój brak doświadczenia wtedy był powalający bo stwierdziłam że wyszyję sobie te tulipany przed narodzinami synka (termin miałam na połowę marca) i będę miała spokojna głowę. Oczywiście moje szacunki były nietrafione :). Mama nie dostała tulipanów na Dzień Matki tylko długopis z kryształkami Swarovskiego. Wyszywałam ten obraz 6 miesięcy i jaka byłam dumna gdy go wreszcie skończyłam!!!


Był to mój pierwszy duży haft. A więc koniec końców skończyłam przed urodzinami babci i pomyślałam że skoro ona pierwsza wkręciła mnie w rękodzieło (nauczyła mnie robić na drutach jak miałam tylko 4 latka) to zasługuje na mój pierwszy obraz. Oczywiście nie obyło się bez łez i niedźwiedzich uścisków. A więc moja pierwsza praca znalazła właściciela.

Jak już zdążyłam się zorientować (uczę się czegoś nowego praktycznie codziennie z grupy na facebooku) to jest to dość popularne zjawisko że ma się pozaczynanych masę haftów. Nauczyłam się też że określa się je terminem "Ufoki". No więc mam ich już kilka w swoich zasobach i będę się chwaliła postępami na bieżąco.

Idę haftować :)